Battlefield V – rewolucja, ewolucja, czy może powrót do korzeni? Wrażenia z otwartej bety.
Otwarta beta Battlefield V pozwoliła mi jeszcze przed premierą zobaczyć, co tym razem szykują dla nas twórcy. Pod koniec roku czeka nas obcowanie z bardzo ciekawą mieszanką rewolucji, ewolucji i powrotu do korzeni serii.
Warto jednak pamiętać, że to dopiero beta testy, które zresztą odbywają się na nie do końca aktualnej wersji kodu, więc wiele rzeczy może się jeszcze nieco zmienić. Dlatego też, do wielu detali nie przywiązuję uwagi – mogą bowiem zawierać błędy, nie do końca działać zgodnie z założeniami, bądź po prostu – w wyniku zebranych z testów informacji, całkowicie się zmienić.
Już teraz jednak łatwo można zauważyć, że Battlefield V przyniesie ze sobą dużo, bardzo potrzebnych od dawna zmian. Chodzi tutaj zarówno o ewolucję różnych systemów, odrobinkę rewolucji, ale także powrót do korzeni w kilku aspektach.
Ewolucja
Zacznijmy od najłagodniejszej kwestii, czyli ewolucji. Nieco uporządkowano systemy rozwoju żołnierza, a także rozbudowano system modyfikacji broni. Już w Battlefield 1 po ostatnich łatkach i dodatkach, mogliśmy przydzielać poszczególnym klasom żołnierzy dodatkowe role, odblokowywane poprzez wykonywanie określonych zadań. Beta Battlefield V nie pozwala co prawda na zmianę specjalizacji danego żołnierza – każdy posiada jedną, z góry narzuconą, ale to pokazuje, że takowy system znajdzie się w pełnej wersji gry.
Rozbudowano także możliwości modyfikacji wyglądu poszczególnych broni. W poprzednich odsłonach mogliśmy na daną broń założyć po prostu jednolitą skórkę. Battlefield V wprowadza nie tylko możliwość modyfikowania elementów broni takich jak np. celownik, ale dodatkowo pozwala na aplikowanie różnych skórek w zależności od elementu broni. Możemy więc mieć inną skórkę np. na kolbie, a inną na magazynku.
Bronie otrzymają również specjalne modyfikatory, które odblokowujemy wbijając „punkty doświadczenia broni”. Modyfikatory te to coś na kształt drzewka umiejętności. Wśród nich znajdziemy m.in. szybsze przeładowanie, redukcję odrzutu czy większy magazynek. Drzewko to rozgałęzia się, więc będzie możliwe stworzenie dwóch takich samych broni o całkowicie innych właściwościach.
Samo odblokowanie modyfikatorów to jednak nie koniec – musimy je później wykupić za walutę w grze. Tę zdobywamy za wykonywanie różnych zadań codziennych bądź grubszych zadań tygodniowych, czy zadań specjalnych. Ten element to ewolucja systemu orderów z Battlefield 1.
Teraz jest on o wiele bardziej czytelny, łatwiej tymi zadaniami można zarządzać i praktycznie w każdej chwili można je sobie podejrzeć. Co więcej, możemy jednocześnie śledzić do czterech zadań.
Rewolucja i powrót do korzeni
Tak, określenie poniższych zmian rewolucją jest nieco na wyrost, ale rewolucja i ewolucja się rymują, więc tak zostało.
Battlefield V to pożegnanie z takimi pomysłami jak klasy specjalne czy behemoty dobrze znane z Battlefield 1. Całe szczęście, nie zdecydowano się także na powrót systemu Levolution. Choć może i te pomysły nie były wcale złe, to nie będę za nimi tęsknił i ich brak wpłynie tylko pozytywnie na przejrzystość pola walki.
System fortyfikacji
Zdecydowano się jednak na wprowadzenie innego elementu – możliwości budowania fortyfikacji. Nie chodzi jednak o budowanie zasieków w dowolnym miejscu, a jedynie w specjalnie wyznaczonych strefach. Dzięki temu systemowi możemy skutecznie ufortyfikować przejęty punkt, zagrodzić drogę ciężkim pojazdom, odbudować zniszczony punkt wydawania amunicji bądź apteczek, a nawet wysadzony w powietrze most. C
o więcej, jak wyjaśniają sami twórcy, dowolny taki element na mapie może być zniszczony i odbudowany. System ten został bowiem wykorzystany również do umieszczenia niektórych elementów mapy na początku rozgrywki.
Większy nacisk na współpracę na polu bitwy
Mocnej rewolucji doczekały się także role klas postaci na polu walki, a co więcej – współpraca i komunikacja wewnątrz oddziału są teraz kluczowe. Jeśli w poprzednich odsłonach serii uwielbialiście szarże i zabawę w samotnego wilka, to zmiany te Wam się nie spodobają.
Przede wszystkim znacznie podniesiono znaczenie współpracy wewnątrz oddziału. Tak drobna zmiana jak możliwość podniesienia rannego towarzysza z oddziału, diametralnie zmienia obraz pola walki. Już nie jesteśmy skazani na łaskę medyka, pod warunkiem, że trzymamy się blisko naszych braci. Oczywiście takie podnoszenie trwa dłużej i jest możliwe tylko wewnątrz oddziału, ale zawsze to szansa na kontynuowanie walki.
Zwiększone kompetencje dowódcy
Zwiększono także kompetencje dowódcy oddziału, który teraz (podobnie jak w starych odsłonach serii) nie tylko zajmuje się oznaczaniem kolejnego celu do zdobycia, ale także ma możliwość wezwania wsparcia! Poprzez wsparcie należy rozumieć m.in. atak rakietą V2 czy dodatkowy zrzut zaopatrzenia. Oczywiście każdy taki rozkaz kosztuje odpowiednią ilość punktów, a te zdobywamy jako oddział – wszystkie punkty każdego członka oddziału są dodatkowo zliczane do wspólnej puli.
Zmieniony system zdrowia i amunicji
Starsze odsłony serii były również inspiracją do zmian w systemie zdrowia żołnierza i amunicji. W Battlefield V postaci medyka i wsparcia będą kluczowe i dobrze jest mieć takie osoby w zasięgu wzroku, bowiem zarówno zdrowie jak i amunicja kończą się wyjątkowo szybko.
Obok informacji o stanie zdrowia mamy teraz ikonkę apteczki. Jedynie taką małą apteczką możemy wrócić do pełni sił w trakcie walki. Owszem, system regeneracji pozostał, ale obecnie pozwala wyłącznie wyjść z krytycznych obrażeń – nie regeneruje zdrowia w pełni. Co więcej – nasz żołnierz może na raz nieść ze sobą wyłącznie jedną taką apteczkę, a po jej zużyciu musi uzupełnić ją albo ze stacjonarnego punktu medycznego, albo otrzymać ją od znajomego medyka. O ile medyk startuje z taką małą apteczką na wyposażeniu, o tyle zwykły trep musi taką podnieść.
Równie ciekawie wygląda teraz system amunicji. Rozgrywkę zaczynamy zawsze z dwoma zapasowymi magazynkami, ale żołnierz wsparcia może nas obdarować od razu trzecim dodatkowym magazynkiem. Amunicja kończy się wyjątkowo szybko, ale i z tym można sobie poradzić – polegli wrogowie zostawiają po sobie teraz amunicję. Dzięki temu mamy szansę walczyć dalej, nawet jeśli przeciwnika pokonaliśmy właśnie ostatnim nabojem. Granaty jednak możemy uzupełnić wyłącznie w stacjonarnych punktach z amunicją.
Co ciekawe – również pojazdy mają ograniczoną ilość amunicji, co oznacza, że zarówno samoloty jak i czołgi muszą wracać się po zapasy! Bardzo interesująco wpływa to na dynamikę walki, bowiem te dwa czołgi, które nas wspierają przy przejęciu punktu mogą nagle stać się bezużytecznymi konserwami, całkowicie wystawionymi na atak szturmowców z Panzerfaustami.
Koniec z wysypką znaczników na ekranie
Całkowicie zmieniono również system oznaczania przeciwników. Zgodnie z założeniami klasowymi, obecnie tylko zwiadowca jest w stanie specjalnym gadżetem oznaczać wrogów. To znacznie ułatwia życie zawodowym snajperom, ale także pozwala na skuteczniejsze flankowanie, czy zakradanie się na tyły wroga. Ta jedna zmiana wywraca do góry nogami założenia taktyczne walki.
W jakis sposób zatem w ogniu bitwy mamy rozpoznać do kogo strzelać, a do kogo nie? Jak ujęli to sami twórcy – jeśli ktoś nie ma nad głową niebieskiego znacznika, to na 100% jest to wróg.
Ogólne odczucia z rozgrywki
Wprowadzone zmiany znacznie obniżyły tempo rozgrywki. Widać, że im dłużej ludzie grają w otwartą betę, tym bardziej rozumieją te zmiany i dopasowują swój styl gry. Z każdym dniem coraz mniej widziałem samotnych szarży, a coraz więcej oddziałów żołnierzy współpracujących ze sobą.
Ja sam również złapałem się na tym, że gram zupełnie inaczej niż w przypadku Battlefield 1. Jako żołnierz wsparcia, staram się strzelać leżąc, szukam dogodnych miejsc do przygważdżania wrogów aby pozostali członkowie oddziału mogli skuteczniej ich eliminować. Nieustannie rzucam także amunicję i obserwuję jak ludzie po skutecznej bitwie albo biegną do stacjonarnego punktu po zapasy, albo wracają się do mnie aby uzupełnić braki w wyposażeniu.
Choć daleko tutaj do typowo symulacyjnych wrażeń z pola bitwy, to jednak dzięki tym zmianom średnia życia na polu bitwy znacznie się wydłużyła, a klasy wsparcia i medyka zyskały dodatkowo na znaczeniu. Dużą rolę odgrywa także wprowadzony system budowania fortyfikacji, o którym wspominałem. Zablokowanie wejścia na punkt przy pomocy worków z piaskiem znacznie ułatwia jego obronę.
Przywyknięcie do wprowadzonych zmian i co ważniejsze – przestawienie myślenia, zajmuje chwilę. Moim zdaniem są to jednak zmiany na plus i ja już nie mogę się doczekać premiery.
Błędy?
Otwarta beta Battlefield V to właśnie dokładnie to – otwarta beta. Więc błędy były, różne dziwactwa również, ale wszystkie z nich na obecną chwilę ignoruję i traktuję jako element rozrywkowy.
Prawdę powiedziawszy, to przez kilkanaście godzin gry napotkałem w zasadzie tylko jeden poważny błąd, który wymagał ode mnie ponownego uruchomienia gry. Otóż, w pewnym momencie jednocześnie umarłem i byłem podnoszony przez medyka, przez co gra zgłupiała – miałem dwa nałożone na siebie interfejsy i nie byłem w stanie nic zrobić – czas odrodzenia zatrzymał się na 9 sekundach i nie chciał drgnąć.
No ale nadal – to beta, takie rzeczy mogą się zdarzać i nie mają najmniejszego znaczenia na obecną chwilę.
Czekam!
Otwarta beta Battlefield V spełniła swoje zadanie w moim przypadku. Upewniłem się, że sięgam po ten tytuł w dniu premiery i kilkaset godzin zabawy przez sieć murowane. Wprowadzone zmiany trafiają w mój gust i choć wymagają jeszcze dopieszczenia, to idzie to wszystko w bardzo dobrym kierunku. Bawiłem i nadal bawię się świetnie. Byle do Listopada!
A co do drewnianych rąk, różowych kurtek i nieścisłości historycznych? Przez te kilkanaście godzin ani razu nie zwróciłem na to uwagi i szczerze powiedziawszy, nie wiem czy mogło by to mnie obchodzić mniej. Tak, szturmowiec był czarnoskóry, a zwiadowca był azjatką. Tylko co z tego?