Recenzja Steel Rats – motocyklowy gang złomiarzy
Studio Tate Multimedia postawiło na stworzenie kolejnej gry posiadającej korzenie w dobrze przez nich opanowanym gatunku. Dodano jednak przy okazji ciekawy klimat, nieco historii i kilka nowych elementów rozgrywki. Pozostaje tylko kwestia, czy tak przygotowana mieszanka jest równie smaczna co estetyczna.
Nie oceniaj książki po okładce…
Przyznaję, że na początku podchodziłem do Steel Rats niechętnie, traktując ten tytuł jako kolejne zabawy w pokonywanie toru przeszkód za pomocą motocykla. Takich gier było wiele, w tym kilka od Tate Multimedia i szczerze powiedziawszy – mam ich chwilowo dosyć. Cieszę się jednak, że sięgnąłem po Steel Rats, bo przypinanie jej takiej łatki było by ogromnym grzechem z mojej strony.
Wydawać by się mogło, że wyrosłem z takiego szufladkowania gier, a jednak… na szczęście wspomniany klimat, ciekawa choć prosta fabuła i kilka dodatkowych elementów rozgrywki sprawiają, że tytuł ten oferuje dużo więcej.
Zły złom…
Twórcy nie bawią się tutaj w żadne łagodne powitanie. Już od samego początku odkręcamy manetkę do oporu, a akcja toczy się z prędkością dobrze rozbujanej Hayabusy. Trafiamy do miasta Coastal City, w którym swoje rządy starają się zaprowadzić gigantyczne maszyny, które powstały ze złomu zasypującego wręcz miasto.
Ostatnią nadzieją na ratunek jest motocyklowy gang Stalowych Szczurów, czyli czwórka głównych bohaterów. Co jednak się stało, skąd wzięły się roboty i jaką rolę odgrywają w tym nasi bohaterowie – to wszystko dowiadujemy się w trakcie rozgrywki.
Historia jakich wiele, trudno oczekiwać tutaj aby zapadła nam w pamięć, ale z drugiej strony – jako tło dla rozgrywki, świata i postaci sprawdza się fantastycznie.
Coastal City Noir
Oprawa graficzna Steel Rats to pierwsza liga gier niezależnych. Tytuł oparty jest o silnik Unreal Engine i zdecydowanie ekipa Tate Multimedia potrafi się z nim obchodzić. Świetna atmosfera, zabawa światłem i cieniem – te wszystkie elementy w połączeniu z dobrze przemyślaną stylistyką tworzą wysokiej jakości obraz.
Fantastycznym uzupełnieniem tej pięknej oprawy muzyka autorstwa Arkadiusza Reikowskiego. Utwór towarzyszący nam w głównym menu jest tak genialny, że nie raz zostawiałem grę włączoną tylko po to aby móc go posłuchać nieco dłużej. Tła muzyczne poszczególnych etapów, jak i głosy postaci czy wszelkiego rodzaju odgłosy również prezentują bardzo wysoki poziom.
Brudna wizja miasta okraszonego solidnego klimatu noir, oferowanego przez Coastal City, to coś, co przemówiło do mnie już od pierwszych chwil. Same ulice, po których przyjdzie nam się poruszać, a także parki wewnątrz miasta są spójne wizualnie i ostatecznie tworzą przed naszymi oczami wiarygodny świat. Co więcej, ekipa Steel Rats wpasowuje się w niego wręcz idealnie.
Aż trochę szkoda, że przedzieramy się przez to miasto w tak szaleńczym tempie. Chętnie bym lepiej poznał rozmaite zakamarki tego świata i jego historię.
Odkręcamy manetki do oporu
W Steel Rats absolutnie nie ma czasu na nudę. Przez całą rozgrywkę nie miałem więcej niż 10 sekund nieco luźniejszej gry. Cały czas musimy w pełnym skupieniu przyglądać się otoczeniu, planować trasę, uważać na przeciwników i odpowiednio dobierać strategię walki.
Tak, o ile pod wierzchnią warstwą metalu, rdzy i punka kryje się gra w stylu Trials, o tyle na wierzchu dołożenie elementów walki sprawia, że dostajemy spory powiew świeżości. Większość walk możemy naturalnie pominąć, większość przeciwników pada dosłownie od dotknięcia naszego motocykla, ale zdarzają się i nieco dłuższe pojedynki.
Od czasu do czasu trafiamy bowiem nie tylko na walkę z bossem. Zdarzają się również sytuacje, gdy maszyny tworzą pewnego rodzaju zamkniętą arenę, której nie możemy opuścić dopóki nie pokonamy wszystkich przeciwników. Wydaje się to dziwne, ale ta mechanika działa doskonale! Wprowadzenie kilku dodatków jak specjalne umiejętności, bronie oraz co najważniejsze – piły tarczowej w przednim kole sprawiło, że walki są nie tylko satysfakcjonujące, ale wręcz naturalne.
Kilka rodzajów przeciwników możemy skutecznie dezaktywować m.in. przy pomocy piły tarczowej na przednim kole, wspomnianych specjalnych umiejętności oraz kilku rodzajów broni palnej. Napotkamy zarówno małe, głupkowate złomki, jak i konkretnie opancerzone roboty bojowe, z którymi będziemy musieli się nieco napocić.
Ciekawie rozwiązano kwestię apteczek i interakcji z przyciskami. W obu przypadkach wpinamy tylne koło motocykla do specjalnego urządzenia, które następnie napędzamy siłą naszych koni mechanicznych. W większości przypadków mamy do czynienia z różnego rodzaju dynamami, co jest doskonałym pomysłem na rozwiązanie tej kwestii. Drobiazg, ale tworzy wiarygodny i spójny świat.
Pomyślano także o tych, którzy lubią wyzwania. Każdy z etapów posiada trzy zadania poboczne, za które otrzymujemy dodatkową porcję złomu. Ten natomiast przeznaczymy na wykupienie skórek i nowych umiejętności.
Szczury, skórki i umiejętności
Poszczególni członkowie gangu różnią się od siebie nie tylko wyglądem, który możemy zresztą modyfikować przy pomocy dostępnych skórek, ale także zestawem umiejętności. Początkowo ich zasób jest mocno ograniczone, ale wraz z kolejnymi etapami rozgrywki otrzymujemy możliwość wykupienia nowych umiejętności.
Wybór skórek nie jest jakiś szczególnie rozbudowany, ale każda z nich jest dobrze przemyślana i pieczołowicie wykonana przez co świetnie komponuje się z daną postacią. Co więcej, motocykle posiadają własne skórki, co w rezultacie daje całkiem sporą liczbę możliwych kombinacji dla każdego z bohaterów.
Nieco rdzawego nalotu
Kiedy mkniemy z wielką prędkością przez poziomy Steel Rats obnaża swój pierwszy problem – kłopoty z pracą kamery. Szczególnie przy większych prędkościach zdarza jej się nie nadążać za naszą postacią, lub ustawić się w dziwnym miejscu uniemożliwiając nam kontrolowanie akcji.
O wiele większym jednak problemem było dla mnie sterowanie. Fantastycznie sprawdza się przy walce czy pokonywaniu przeszkód położonych na tym samym planie. Steel Rats posiada jednak dwa główne plany po których porusza się nasza postać oraz dwa skrajne, które odwiedzamy sporadycznie. Przechodzenie między nimi jest jednak niezbyt precyzyjne, przez co bardzo często powtarzałem po kilkanaście razy niektóre sekcje. Obwiniałbym zbyt rozbudowane animacje bohaterów, ale z drugiej strony – zmiana kierunku jazdy wygląda kapitalnie…
Zapewne przymknąłbym na tę kwestię oko, ale etap, w którym uciekamy przed przeciwnikiem po pionowych elementach otoczenia, a każdy przeskok jest tak przemyślany, że margines błędu jest minimalny, sprawił, że ciśnienie skoczyło mi do niebezpiecznego poziomu.
Zdarzają się niestety również spadki płynności, jednak są na tyle sporadyczne, że nie irytują i wspominam o nich bardziej z obowiązku. Mógłbym takie sytuacje policzyć na palcach jednej ręki.
Kawał świetnej zabawy
Choć droga do ukończenia Steel Rats była przeplatana przez kilka drobnych frustracji, to przez znakomitą większość czasu gra oferuje ogromne pokłady miodności. Lawirowanie po ulicach Coastal City jest bardzo satysfakcjonujące, a projekty poziomów bardzo ciekawe i dobrze przemyślane. Poboczne wyzwania oraz sekrety dodatkowo zachęcają do wielokrotnego kończenia etapów.
Pomimo drobnych wad i frustracji, nadal uważam, że warto po Steel Rats sięgnąć, bo to coś więcej niż „kolejne Trialsy”.
Recenzja powstała w oparciu o egzemplarz w wersji na konsolę PlayStation 4, który otrzymałem od twórców.