Intel Extreme Masters 2019 – brakowało mi tej atmosfery
Po roku przerwy, nieco „rzutem na taśmę” udało mi się w miniony weekend zawitać w Katowicach aby ponownie uczestniczyć w Intel Extreme Masters. To naprawdę jedyne w swoim rodzaju wydarzenie, którego magia udziela mi się jeszcze kilka dni po powrocie do codzienności.
Kiedy mam ochotę uciec do świata fantastyki, książek czy gier RPG – od razu kieruję swoje myśli w stronę Pyrkonu. Gdy zbliża się jeden z najcieplejszych miesięcy w roku, wiem że na 100% pojawię się na Pixel Heaven – imprezie stworzonej z myślą o grach retro. Końcówka roku to największe w Polsce targi gier – Poznań Game Arena, gdzie można pograć w wiele świetnych gier niezależnych czy zobaczyć nowe produkcje AAA.
Intel Extreme Masters jest jednak zupełnie inną imprezą. Owszem, znajdziemy w niej także część IEM Expo, na której wystawiają się największe marki tworzące sprzęt dla „hardkorowych graczy”, ale to zaledwie „dodatek”. O wystawcach, sprzęcie, grach do przetestowania, konkursach i szczegółach na temat turniejów CS: GO czy też FORTNITE bez wątpienia przeczytacie w wielu miejscach. Ja chciałbym Wam opowiedzieć nieco o tym, co sprawia, że Intel Extreme Masters jest dla mnie wyjątkowym wydarzeniem.
W przypadku tej imprezy, lwią częścią wydarzenia są turnieje, a co za tym idzie – niesamowita dawka emocji, których próżno szukać na wymienionych wcześniej imprezach. Gdybym miał do czegoś porównać Intel Extreme Masters, to jedyne co mi przychodzi do głowy – finały Ligi Mistrzów.
Dlaczego StarCraft 2?
Od samego początku będąc na Intel Extreme Masters skupiam się na turnieju StarCrafta 2. Choć to nadal najmniej popularne z odbywających się rozgrywek, moim zdaniem – najciekawsze, wymagające niesamowitych umiejętności od graczy.
Szybkie podejmowanie decyzji, zręczność, opanowanie, zdolność taktycznego myślenia, analizowania rozgrywki i błyskawicznej reakcji na to, co dzieje się na ekranie – to wszystko wymagane jest od każdego z zawodników. W trakcie pojedynku nie ma kolegów z drużyny, trenerów, nikogo – tylko walka 1 na 1. Jeden drobny błąd, jedno potknięcie może w kilka sekund totalnie wywrócić do góry nogami sytuację na polu walki.
Świetnym tego przykładem jest pierwszy mecz Trap vs. herO, w którym herO dzięki kilku wzorowo wykorzystanym Dark Templarom wygrywa grę praktycznie skazaną na porażkę.
Takich sytuacji było mnóstwo, a wirtuozeria z jaką gracze potrafią nawet w największych starciach kontrolować poszczególne jednostki, to coś, co trudno opisać słowami.
Od najmłodszych lat uwielbiam grę w Szachy i właśnie tę starą grę przypomina mi StarCraft 2. Może właśnie dlatego tak mocno ciągnie mnie do tej produkcji.
Tylko Intel Extreme Masters dostarcza takich emocji
Wszelkiego rodzaju rywalizacja ma to do siebie, że wywołuje niesamowite emocje nie tylko w osobach, które stają naprzeciw siebie, ale również pośród ludzi obserwujących te starcia.
Jak wspaniały by nie był nowy zwiastun gry, czy zaskakująca zapowiedź kolejne odsłony ukochanej serii, to mimo wszystko życie pisze najmocniejsze scenariusze.
Całkowicie ominęło mnie otwarcie Intel Extreme Masters, ze względu na obowiązki w pracy. Dopiero w trakcie weekendu dowiedziałem się o wyjątkowym „przemówieniu” Carmaca jakie miało miejsce właśnie w trakcie otwarcia imprezy.
Jeden z członków zwycięskiej drużyny Astralis, Dupreeh, na kilka dni przed wylotem na IEM Katowice 2019 stracił ojca. Mimo to, postarał się spełnić jego ostatnie życzenie, razem z ekipą przyleciał do Katowic i zgarnął ten puchar. Takie rzeczy nie dzieją się tylko w filmach.
Niestety, z podobną tragedią zmagał się Flusha z zespołu Cloud9…
W przypadku turnieju StarCraft 2, również nie zabrakło łez, choć tym razem były to w 100% łzy szczęścia. Pomimo fatalnego początku, Soo zdołał przełamać się i pokonać w finale Statsa. To zwycięstwo jednak było wyjątkowe, po 5 latach drugich miejsc, w końcu Soo sięgnął po trofeum.
Atmosfera, którą był przepełniony katowicki Spodek w niedzielę udzielała się praktycznie każdemu.
To był naprawdę niesamowity pojedynek, w trakcie którego cały czas siedziałem w pełnym napięciu.
Od teraz, co roku, choćby nie wiem co się działo…
Ja już wiem, że odpuszczenie sobie tej imprezy w zeszłym roku było fatalnym błędem. Odcięcie się na te 3 dni od codzienności, chłonięcie atmosfery, wsiąknięcie całkowicie w ten świat – to jest coś, czego nie dowozi żadna inna impreza w Polsce.
Jeśli tylko macie możliwość – gorąco zachęcam Was do poświęcenia choćby tylko jednego dnia – niedzieli, ostatniego dnia imprezy, kiedy rozgrywane są finały. Zamiast jednak buszować przy stoiskach z gadżetami, czy sprzętem – weźcie ze sobą coś do picia, jakieś przekąski i zasiądźcie na trybunach przy głównej scenie.
Dajcie się na te kilka godzin całkowicie porwać atmosferze finałów, zamiast oglądać to na ekranie komputerów – zobaczcie na żywo. Niech hałas z trybun zagłuszy Wasze myśli, a cała uwaga skupi się wyłącznie na rozgrywce i komentarzu.
Gwarantuję Wam, że każdy jeden frag w CS: GO, każda jedna bitwa w StarCraft 2 dadzą więcej satysfakcji i dowiozą bardziej intensywnych przeżyć niż setki godzin streamów z dowolnej liczby turniejów. Będziecie totalnie podjarani każdą akcją w dowolnym meczu, zaczniecie krzyczeć, bić brawo, wstawać z siedzeń, nawet jeśli nie do końca macie pojęcie co właśnie dzieje się na ekranie. To jest właśnie magia tego wydarzenia.
Intel Extreme Masters w Katowicach to wydarzenie wyjątkowe, na które trzeba choć raz się wybrać. Jeśli choć przez chwilę dacie się ponieść atmosferze wypełniającej Spodek po brzegi – jestem pewien, że będziecie wracać regularnie po więcej.