Enigmatis 3: The Shadow of Karkhala – recenzja
Przyszedł czas na ostatnią część trylogii Enigmatis i sprawdzenie, czy Artifex Mundi dało radę utrzymać poziom i dostarczyć satysfakcjonujące zakończenie. Rokowania były jak najbardziej pozytywne.
Przyszedł czas na ostatnią część trylogii Enigmatis i sprawdzenie, czy Artifex Mundi dało radę utrzymać poziom i dostarczyć satysfakcjonujące zakończenie. Rokowania były jak najbardziej pozytywne.
Studio Digital Dreams przenosząc poprawioną wersję Metrico na nowe platformy wysłuchało uwag graczy – zniknęły frustrujące etapy i przegięte sterowanie. Nadal gra wymaga nieszablonowego myślenia i kombinowania, ale tym razem cała zabawa odbywa się w duch fair play.
W drugiej odsłonie serii Enigmatis ponownie wcielamy się w rolę Pani detektyw, która po wydarzeniach z Enigmatis: The Ghosts of Maple Creek wyruszyła tropem tajemniczego księdza. Czy tym razem uda się go złapać i pociągnąć do odpowiedzialności?
Ostatnio wciągnąłem się w kryminały, więc nie bez powodu serię wpisów “HOPA to nie tylko grzebanie w śmietniku” rozpoczynamy od trylogii Enigmatis. Dziś przyjrzymy się bliżej pierwszej odsłonie serii “The Ghosts of Maple Creek”.
Studio Playdead ponownie pozwala nam się wcielić w młodego chłopca, w obcym, niebezpiecznym świecie, nie wyjaśniając kompletnie nic na temat naszej sytuacji. Inside to kilka godzin rozgrywki pełnych odkrywania, niespodzianek i niedopowiedzeń.
Studio Vile Monarch przy pomocy Crush Your Enemies zabiera w podróż do miejsca, w którym pojedyncza rozgrywka jest krótka, oparta o proste fundamenty, a jednocześnie wymagająca kombinowania i stanowiąca spore wyzwanie.
Eksploracja opuszczonych statków kosmicznych dryfujących bezwładnie w przestrzeni kosmicznej przy pomocy bezdusznych dronów nie brzmi jak coś niesamowitego. A jednak zespołowi Misfits Attic udało się stworzyć tytuł, który wciąga i dostarcza mnóstwa wrażeń.
The Detail to debiutancka produkcja studia Rival Games. Mroczna, brutalna opowieść kryminalna, ze świetną oprawą graficzną. Jest to debiut udany, choć nie bez potknięć.
Sherlock Holmes doczekał się kolejnej części przygód prosto ze studia Frogwares. Tytuły te zawsze miały ciekawe scenariusze, choć rozgrywka potrafiła nieco kuleć. Czy najnowsza odsłona poprawiła się w tym temacie? Niestety nie, a co gorsza – twórcy zboczyli w bardzo złym kierunku.
Produkcja Campo Santo na kilka godzin zabiera nas ze zgiełku miasta do rezerwatu przyrody. Miejsca, do którego ucieka nasz bohater, Henry, aby choć na chwilę uciec od problemów i poszukać jakiegoś sensownego ich rozwiązania.