W sieci pojawiło się krótkie wideo, na którym możemy zobaczyć świetny przytyk w kierunku konsoli Xbox360. Podczas nieudanej próby otwarcia drzwi zamiast zielonego światełka pojawia się na nich Red Ring of Death, którego znaczenia nie trzeba chyba żadnemu posiadaczowi konsoli Microsoftu wyjaśniać.

W zasadzie to nie tydzień a dwu-tydzień, gdyż w zasadzie dwa tygodnie temu w ogóle prawie nie grałem – konsola zdechła, a rzeczywistość miała wiele pomysłów na odciąganie mnie od tematu gier. Ostatni tydzień zresztą nie był wcale lepszy, głównie dlatego że gdzieś uciekła mi chęć na granie i niespecjalnie ciągnęło mnie by odpalić konsolę. Dlatego też przeprosiłem się z iPhonem.

W ostatnim tygodniu nie udało mi się zbyt często poprzebywać w okolicach konsoli, głownie ze względu na obowiązki w pracy. Dodatkową przeszkodą niestety jest RROD mojej konsoli, który dopadł ją w czwartek wieczorem, a biorąc pod uwagę mały detal – koniec okresu gwarancji, co pozostawia mnie bez działającej konsoli. Jednak przed wyzionięciem ducha przez moją konsolę w trzy tytuły udało mi się grać praktycznie codziennie.

Przez długi czas miałem nadzieję, że to smutne doświadczenie mnie ominie szerokim łukiem, w końcu konsola nie była kupiona w pierwszym rzucie, a dodatkowo przez pierwsze półtora roku nic się z nią nie działo. Podświadomie jednak byłem prawie pewien, że nadejdzie kiedyś moment, w którym zamruga ona do mnie trzema czerwonymi światełkami oznajmiając koniec swojego żywota. To właśnie stało się ok. miesiąca temu.